poniedziałek, 04 marca 2019 19:36
120 lat temu, w roku 1899, w krakowskich Sukiennicach udostępniona została pierwsza odrębna wystawa kobieca zorganizowana przez Koło Artystek Polskich. Ekspozycja miała też swoją odsłonę jesienią tego samego roku w warszawskim Salonie Aleksandra Krywulta. W pokazie wzięło udział ponad 30 twórczyń, w tym między innymi Olga Boznańska, Zofia Stankiewiczówna, Aniela Pająkówna, Maria Dulęba, Maria Gerson i Alfonsa Kanigowska. Po raz pierwszy odbiorcy i miłośnicy sztuki mieli okazję w tak szerokim zakresie zapoznać się z dorobkiem twórczym polskich artystek. W latach wcześniejszych ich dokonania były najczęściej prezentowane na krajowych ekspozycjach w działach rękodzielnictwa i sztuki użytkowej („Wystawa Pracy Kobiet”, 1889 r., Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie).
Przywołany pionierski zbiorowy pokaz dzieł plastycznych wykonanych wyłącznie przez kobiety zorganizowano dzięki ambicji, konsekwentnej pracy i wielkiemu zaangażowaniu samych autorek. Na ekspozycji dominowały przedstawienia krajobrazowe, portrety i martwe natury. Reprezentowane były różne dziedziny – malarstwo, rzeźba, miniatury i medale. Kolejną wystawę Koła Artystek Polskich można było obejrzeć w Krakowie w 1901 r. w gmachu dawnego gimnazjum św. Anny. Z kolei w 1907 r. w siedzibie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych zorganizowano Wystawę Prac Malarskich Kobiet, na której wyeksponowano obrazy 47 uzdolnionych malarek.
Wystawy sztuki kobiet pojawiły się wraz z profesjonalizacją ich artystycznej działalności, czyli w drugiej połowie XIX w. i są organizowane do dziś.
Zapoczątkowaną przed dziesięcioleciami ideę zbiorowych prezentacji sztuki kobiecej przedłużają i rozwijają pokazy z zakresu sztuk plastycznych w ramach cyklu „8 kobiet”. Przygotowywane są rokrocznie w „Konduktorowni”, siedzibie częstochowskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych i również mają swoją kilkuletnią tradycję.
W roku bieżącym ich pomysłodawczyni i kuratorka, Małgorzata Stępniak, zaprosiła do udziału w wydarzeniu Izabelę Kitę, Sabinę Lonty, Halinę Nowicką, Krystynę Misiak, Ewę Rosiek-Buszko, Alinę Siberę, Mirę Skoczek-Wojnicką i Katarzynę Zawieruchę. Pomijając szczegółową analizę formalną i treściową prezentowanych prac, w odniesieniu do tego jakże interesującego zespołu przedstawię refleksje o charakterze ogólnym i uniwersalnej wymowie.
Wzrok, jak twierdzą naukowcy, jest najważniejszym zmysłem człowieka. Nawet 80 procent informacji dociera do naszego mózgu dzięki temu zmysłowi. To, co widzimy, wywołuje u nas reakcje – mogą to być entuzjazm i zachwyt nad piękną panoramą krajobrazu, ale również strach przed niepokojącymi i groźnymi obrazami. Ostrzegają nas czerwone światła, a wycisza i relaksuje zieleń przyrody, drażni natomiast fluorescencyjna poświata i jaskrawy kontrast. Patrząc wokół, rozpoznajemy kształty, bryły, relacje przestrzenne. Wychwytujemy i zapamiętujemy wrażenia z odbytych podróży czy z obejrzanych dzieł sztuki, zabytków, produkcji filmowych. Utrwalamy też obrazy z dzieciństwa – miejsca, twarze ważnych dla nas osób, przedmioty, wnętrza. Wizualne znaki, nie zawsze zharmonizowane, estetyczne i pociągające, mogą okazać się dla nas znaczące, nieobojętne. Nierzadko z zatartych już nieco fragmentów, urywków i detali utrwalonych w przeszłości potrafimy odtworzyć całą wizję, pełną wymowy i wartości. To odzwierciedlenie, odbicie czegoś bardzo indywidualnego, intymnego. Echo doznań i doświadczeń. Powidoki? Wrażenia wzrokowe? Obrazy pozostałe w oku, czy w nas?
Podobnie prace zgromadzone w częstochowskiej galerii to rodzaj bardzo osobistego spojrzenia w przeszłość, wewnętrzny ślad pamięci. Uwodzą delikatnością i wieloznacznością. Są pośród nich kompozycje malarskie z organicznymi, niespokojnymi plamami, przywołujące skojarzenia z bujną, nieokiełznaną naturą. Cechuje je przygaszony, zharmonizowany koloryt. To impresje z ekspresyjnymi, wirującymi i jakby rozmytymi formami.
Eksponowane są obrazy z cyklu „Koncert”, stanowiące multiplikację motywu. Cierpliwie i umiejętnie budowane gęste struktury malarskie; dwuznaczne – świat przyrody dotyka i otwiera się na abstrakcję. Artystka odwzorowuje elementy rzeczywistości, ale robi to wyłącznie na własnych zasadach, według swojego kodu. Posługuje się ograniczoną paletą barw dla wywołania określonego nostalgicznego nastroju.
Skupiamy uwagę na monochromatycznych płaszczyznach z aluzyjną gradacją odcieni i cierpliwie prowadzonymi śladami linii. Czy te płaszczyzny malarskie o złożonej konotacji to fragment rozległego krajobrazu, czy raczej zamknięty w ciasnym kadrze powiększony detal? Kompozycje nieprzedstawiające, rytmiczne, niebywale wyciszające i tłumiące złe emocje. Dychotomia rytmów i barw: kolor szary – kolor niebieski, piony – poziomy, dzieli te obrazy na dwie zróżnicowane wizualnie części, które pozornie wykluczając się, jednocześnie zgodnie uzupełniają i tworzą całość.
Struktury i formy świata natury są tematem kolejnej grupy prac – lirycznych i nastrojowych krajobrazów, o charakterze których decydują świetlne refleksy. Gra światłocieniowa wywołuje efekt iskrzenia tafli wody, rozświetla widziane z bliska źdźbła traw. Opuszczone, a teraz odkryte na nowo, jakby baśniowo zreinterpretowane ciche zakątki i miejsca. Spoglądamy na nie z zaskakujących punktów. Ta inna perspektywa zmienia charakter przedstawień i potęguje wrażenia.
Kobieta w kilku odsłonach. Poetyckie portrety i akty. Nagość potraktowana została przez autorkę z wyczuciem i wrażliwością. Widzimy też kobiety stylizowane na egipskie piękności i z ciałami udekorowanymi wzorami gwiazd i serc: nastrojowe, ale też chyba trochę żartobliwe w wymowie (tytuł Haiku nie jest przypadkowy). Ciała zamknięte w owalnych polach, skulone, w ciasnej przestrzeni przybierają trudne, dość nienaturalne pozy. Wydają się niepokojące. Inna grupa prac wyobraża kobiety przyodziane we floralne tatuaże i efektowne kryzy – majestatyczne, zamyślone. Wizerunki z secesyjnymi motywami, ciche, piękne, refleksyjne. Portrety o kusicielskiej dwuznaczności. Obok nich martwe natury uformowane z „ulubionych przedmiotów”. Kompozycje „uporządkowane” i wyrafinowane, zadziwiające konsekwencją i logiką układów, scalające niejako dwa światy – realny i nadrealny, metafizyczny.
Zauważamy ponadto eteryczne formy przestrzenne zbudowane z czerpanego papieru, materiału o pięknej strukturze, tworzywa lekkiego i aluzyjnego. Wrażenie ulotności potęgują ażurowe wzory, które otwierają i zestrajają te płaszczyzny z otaczającą przestrzenią.
Sztuka tworzenia i sztuka odbioru sztuki. Ja, jako widz, czuję się zachęcona do współodczuwania i aktywnego odbierania wrażeń wizualnych. Pociąga mnie delikatność form i materii. Świat zrodzony z wewnętrznych przeżyć i wyobraźni, która pozwoliła przetworzyć oczywiste, proste, realne znaki w niejednoznaczne i wielowymiarowe kreacje artystyczne.
Współczesne życie coraz bardziej tłumi naszą wyobraźnię. Pamiętam słowa wypowiedziane przez jednego z twórców: „Wyobraźnia jest bardziej poetycka, bardziej pojemna niż nasza świadomość”. Dzieło sztuki jest wypadkową gry szeroko definiowanej fantazji i podświadomości. Wyobraźnia pozwala artyście posługiwać się nowymi regułami i nowym językiem, ujawnia „wewnętrzne bogactwo człowieka, rozwija potok obrazów”.
Prace zaprezentowane na wystawie „8 kobiet” są nad wyraz osobistymi wypowiedziami, obrazami wyobraźni, pozwalającymi nam dostrzec to, co wymyka się konceptualizacji, ujmowaniu w ramy i jednoznaczne pojęcia. Dla mnie są one echem pewnej tęsknoty za tym, co przeminęło. Ujrzane kiedyś przedmioty, budynki, drzewa czy osoby są w nas wciąż obecne, określając tym samym naszą tożsamość.
Katarzyna Sucharkiewicz
Muzeum Częstochowskie
„Światło” 1889, nr 12.