Konduktorownia ma rok, a układ nas nie chce
środa, 16 lipca 2008 12:35
Drodzy!
Nasza sytuacja nie uległa poprawie.
W pierwszej kolejności jesteśmy zmuszeni zwolnić jedynego naszego pracownika.
Utrudni to dostęp do naszych chętnie oglądanych wystaw. Po 4 latach od jak się okazuje niewyważonego i nie opracowanego prawnie, administracyjnie i finansowo pomysłu Ministra Dąbrowskiego, po wielu naszych perypetiach związanych z rejestracją i znalezieniem jakiegoś lokum [nieprzychylność establishmentu] musimy po roku zrezygnować z prowadzenia działalności w konduktorowni.
Klucze do konduktorowni przekazano nam 16 lipca 2008, z przepychankami komu ma je prezydent wręczać, CO SKUTKOWAŁO PRZESŁANIEM PO RAZ 20. DO um STATUTU ano]
Stale tego doświadczamy SĄ RÓWNIEJSI.
Nikt nie troszczy się o nas.
Przez rok utrzymywaliśmy się sami.
Urząd Miasta Częstochowy poinstruował nas jak automatycznie odprowadzać należności za Podatek od nieruchomości. I powtarza, że możemy korzystać z grantów. Jeżeli jednak z nich korzystamy to opaczni urzędnicy burzą się, że składamy za duże ilości wniosków. A przecież z takich okruchów z pańskiego stołu nie możemy opłacać rachunków.
Urzędnicy zamiast pomagać społecznikowskiej inicjatywie demonstrują wobec niej jawnie złą wolę , jeżeli to nie jest zła wola to strach myśleć co to jest po 20 latach nowego ustroju i samorządu(sic!) .
Urząd Miasta to przerażające nic nie robi, by inwestować w Zachętę środki z funduszy europejskich!!! Jej rozbudowa o salę wielofunkcyjną dałaby możliwości zarabiania, a mieszkańcom miejsce o odpowiednim standardzie z super imprezami kulturalnymi odbieranymi w warunkach komfortowego luzu.
Sponsorzy wycofali się choć wcześniej zapewniali nas o trwałości wsparcia.
W Częstochowie biznesmeni nie są filantropami i nie wspierają kultury poza Państwem Laskowskimi, Iwoną Andrecką i Dariuszem Kopciem. Pokazuje to prawdziwe oblicze Częstochowy, której świadomi i majętni obywatele koniunkturalnie [wbrew prywatnym narzekaniom] nie chcą tak na prawdę wybić się na kulturową niezależność tej osady. Taka już ta częstochowska przesiąknięta polskim piekłem mentalność.
Poza Gazetą Częstochowską nie ma też niezależnej prasy, która wywierałaby inteligentnie nacisk na gospodarzy magistratu. Największy bodajże tytuł lokalnej prasy ma swoją specyficzną optykę.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie widzi potrzeby byśmy działali.
Moim zdaniem podjęcie uchwały przez Zarząd o zwołaniu Nadzwyczajnego Zebrania Członków mającego na celu samorozwiązanie Zachęty jest kwestią najbliższego czasu.
Tylko cud [DOBRA WOLA!] może spowodować, że - trawestując znaną wypowiedź - "spokój nie wróci do Częstochowy"!.
Piotr Głowacki
Prezes Zachęty w Częstochowie